Twoje elektroniczne ślady cię zdradzą

Sprytni pracodawcy śledzą życie prywatne kandydatów do pracy, dokonując analizy ich wypowiedzi w sieci. Efekt? Część kandydatów, nie może znaleźć pracy!

Teoretycznie sytuacja ta powinna ulec zmianie po wejściu rozporządzenia RODO, jednak jak można zaobserwować nie zawsze jest ono w 100% respektowane.

   Firmy doradztwa personalnego, szefowie firm oraz doradcy personalni – coraz częściej „przeczesują” Internet. Po co? Aby znaleźć informacje o prywatnym życiu kandydatów do pracy, kiedy przeprowadzają nabór nowych pracowników. I to dzięki Internetowi, mogą dowiedzieć się tego, czego nie dowiedzą się z rozmów kwalifikacyjnych. Co więcej, pole do działania, jest całkiem spore. Grupy dyskusyjne, portale społecznościowe, fora czy bazy użytkowników komunikatorów – to istna skarbnica wiedzy o ludziach. Ludzie plotkują, radzą się, dyskutują – pozostawiając po sobie mnóstwo elektronicznych śladów. Komunikaty idą w świat – a to sprawia, że osoba prywatna, nawet sobie tego nie uświadamiając, wystawia swoje życie prywatne, na widok publiczny.

KOSZTY NIEFRASOBLIWOŚCI

     Większość z nas, nie zdaje sobie sprawy z tego, że np. z kilkudziesięciu wypowiedzi zebranych na rozmaitych forach i grupach dyskusyjnych… można stworzyć coś, na kształt wstępnego profilu osobowościowego kandydata do pracy. A jeśli pracodawcy, dopisze choć odrobina szczęścia, to dowie się znacznie więcej. Na przykład – jakie  kandydat do pracy ma preferencje seksualne… Albo czy kandydat do pracy, nie jest czasem narkomanem. Albo, jakie ma problemy zdrowotne. Albo, co dzieje się w jego domu, czy też – jak układają mu się relacje z bliższą lub dalszą rodziną… Wystarczy tylko, wcielić się w rolę porucznika Kojaka i trochę poszperać. Wyobrażenie o tym, jakoby naszej starannie ukrywanej tożsamości, nic nie zagrażało – pryska jak bańka mydlana. Trochę wypowiedzi, naszych oraz naszych znajomych i prześwietlany anonimowy człowiek – przestaje nim być.

  Jeśli zatem szukasz pracy – albo już pracujesz i chcesz zmienić pracę – to zastanów się jakie informacje zamieszczasz w sieci! Możesz być prawie pewny, że przyszły pracodawca  to sprawdzi. Sprawę powinieneś potraktować tym bardziej serio, że „internetowe pisarstwo” może sprawić – iż nie otrzymasz wymarzonej pracy. Może też stać się tak, że od dawna wyczekiwany awans, przeleci ci koło nosa. Bo na przykład, na wyższe stanowisko, zostanie przyjęty ktoś z zewnątrz firmy…

GRZECHY GŁÓWNE                 

Jakie „grzechy” popełniają potencjalni pracownicy? Istnieją cztery, zasadnicze „grzechy główne”. A  mianowicie: po pierwsze – potencjalny pracodawca, definitywnie skreśli kandydata, jeśli ten będzie negatywnie wypowiadał się o swojej byłej pracy, kolegach i przełożonych. Obrzucanie byłego szefa błotem – np. na forum dyskusyjnym – to błąd niewybaczalny. Żaden szef bowiem, nie chce by jego firma, straciła reputację i dobre imię.   A tym samym, doszło do sytuacji w której klienci firmy, odwróciliby się od niej plecami. (Czytaj: spadłaby – na łeb, na szyję – sprzedaż i oczywiście zyski firmy). Po drugie – nie należy chwalić się kwalifikacjami lub doświadczeniem zawodowym, którego się nie ma. Gdy kandydat do pracy, chwali się praktyką zawodową której nie ma – to jego kandydatura, zostanie odrzucona niemal automatycznie. Kłamstwo bowiem, szybko wyjdzie na jaw. A do takiego kandydata, natychmiast przylgnie łatka, osoby nieprawdomównej. Po trzecie – pracodawcy nie chcą mieć nic wspólnego, z osobami chorymi np. na AIDS. Nie chcą też, zatrudniać narkomanów czy osób które siedziały w więzieniu. Znalezienie przez pracownika – pracodawcy, który chciałby zatrudnić osobę z bagażem negatywnych doświadczeń życiowych, graniczy z cudem. Nie dotyczy to jednak alkoholu. A zatem, nie należy chwalić się przynależnością, np. do TSA. To jest, do tajnego stowarzyszenia abstynentów! Bo osoba, która chwali się, że w ogóle… nie pije – może pracy w ogóle nie otrzymać! Picie alkoholu w firmie – a także poza nią, np. na wyjazdach integracyjnych – to przecież w wielu firmach, niemalże firmowa tradycja. Po czwarte – niektórzy pracodawcy, nie lubią gdy kandydatki do pracy, zamieszczają w Internecie swoje pikantne zdjęcia. Chodzi tutaj oczywiście, o zdjęcia, mniej lub bardziej rozebranych kobiet. Takie zdjęcia budzą niesmak. A szanse kandydatek na otrzymanie pracy, pikują w dół.

ZAKRES ZJAWISKA

     Zjawisko grzebania w prywatnym życiu potencjalnych pracowników, zatacza coraz szersze kręgi. Badania przeprowadzone przez portale biznesowe pokazują, że np. 7 lat temu – tylko 11% ankietowanych szefów firm, poszukiwało w internecie prywatnych danych o kandydatach do pracy. Natomiast 3 lata temu, już 23 % ankietowanych menedżerów naśladowało „Wielkiego Brata” i namiętnie śledziło prywatne życie potencjalnych pracowników. A dzisiaj… robi to ponad połowa szefów rozmaitych firm. Mało tego. Dzisiaj w Internecie, poszukuje się także informacji… o już zatrudnionych pracownikach. I robią to, nie tylko szefowie ale także współpracownicy. Po co, robią to współpracownicy? Aby znaleźć na swoich kolegów, jakiś haczyk. A następnie, przedstawić ich w niekorzystnym świetle. I dostać awans czy podwyżkę…

CO ROBIĆ?

   Nie da się ukryć, że wykorzystywanie informacji z prywatnego życia kandydatów do pracy oraz już zatrudnionych pracowników – to wkraczanie w sferę ich prywatności. Problem w tym, że wiele osób – zupełnie nie zdaje sobie z tego sprawy. Myślimy stereotypowo, że niska stopa bezrobocia (obecnie poniżej 6%) oraz nasze doświadczenie zawodowe, umiejętności i kwalifikacje – jeśli nawet nie zafascynują pracodawcy – to i tak, będzie on niejako zmuszony nas zatrudnić, bo na bezrybiu i rak rybą. Nic bardziej mylnego. Pracodawca, to dzisiaj w większości firma prywatna. A właściciel firmy, to doświadczony, stary wyga. I woli on, np. podnieść płace dotychczasowym pracownikom czy poszukać jednorazowych wykonawców projektu czy zlecenia w Internecie. Nic dziwnego zatem, że po wysłaniu dokumentów aplikacyjnych, zapada głucha cisza. Nic się nie dzieje… Od potencjalnego pracodawcy, nie otrzymujemy żadnej odpowiedzi. Mieliśmy nadzieję, na szybkie otrzymanie zaproszenia na rozmowę kwalifikacyjną, ale wszystko spaliło na panewce! Przeżywamy potężny stres i totalne rozczarowanie. A w głowie, pojawiają się pytania… Dlaczego, nikt do nas nie zadzwonił? Dlaczego, nikt nie zaprosił nas na rozmowę kwalifikacyjną? Dlaczego, nie otrzymaliśmy pracy? Niestety, poprzez naszą niefrasobliwość czy naszą nieostrożność, niewidzialna ręka Internetu, może zniweczyć wiele naszych planów zawodowych. Dlatego też, należy być szczególnie ostrożnym i uważać na swoje internetowe wypowiedzi.